Ze zrozumieniem i nieukrywanym zadowoleniem znaczna część wędkarskiego środowiska przyjęła obietnicę, że Kolega Andrzej Klaudel nie będzie już kandydował na prezesa okręgu, którym był nieprzerwanie przez 19 lat. Będziemy trzymać za słowo, wierząc, że obietnicy dotrzyma, tym bardziej, że podczas swojej prezesury wielokrotnie składał obietnice nieznajdujące pokrycia w rzeczywistości. Obecny zarząd sprawuje władzę, a właściwie tylko kieruje okręgiem przez ostatnie dwa lata, tylko dwa lata. Skoro po tak krótkim czasie były Prezes ma uwagi co do trafności podejmowanych decyzji, to proszę sobie wyobrazić, ile uwag mogli mieć wędkarze podczas jego 19-letnich rządów, a właściwie władzy absolutnej. Argument, że źle się w Okręgu dzieje, bo płace przewyższają wydatki na zarybianie wód, to puste słowa, tym bardziej, że obecnie w biurze Okręgu jest mniejsze zatrudnienie, niż było poprzednio. Płace były podwyższone, lecz tylko symbolicznie i na miarę możliwości. Ludzie też muszą godnie żyć, bo mają do tego pełne prawo. Poważnie traktują swoją pracę i za jej świadczenie otrzymują wynagrodzenie, które jest znacznie niższe od średnich stawek krajowych. Za czasów poprzedniej prezesury o podwyżkach płac, rekompensujących chociażby tylko inflację, pracownicy przez ostatnich 6 lat mogli sobie tylko pomarzyć.
Były Prezes – jako wykształcony za pieniądze Okręgu, lecz „niepraktykujący” ichtiolog – powinien wiedzieć, że gospodarka rybacka opiera się na założeniach zawartych w operatach rybackich. Obecny zarząd wprowadza do wód materiał zarybieniowy zgodnie z tymi założeniami, przy czym na wodach niebędących obwodami rybackimi zarybienie jest większe, lecz ustalane w granicach zdrowego rozsądku. Nie wpuszczamy także ryb dla efektu – tak, jak to miało miejsce podczas zarybień narybkiem karpia nowego zbiornika Niwa, który to narybek później w tajemniczy sposób gdzieś „wyparował” (podczas odłowów z 70 tys. odłowiono tylko 1 sztukę). Jak się okazało po konsultacji z fachowcami, ryby stały się po prostu wysokokaloryczną, chociaż bardzo drogą, karmą dla szczupaków występujących licznie w Niwie – tak, jak to jest w każdym świeżo napełnionym zbiorniku. Nie robimy także „wanien” z karasiami srebrzystymi, nie zarybiamy pstrągiem tęczowym gdzie popadnie oraz… egzotycznym dla wędkarzy jesiotrem. Staramy się w zarybieniu kierować zasadą: „dużo nie znaczy dobrze”. Musi upłynąć kilka lat, by można było zauważyć efekty i korzyści działań obecnego zarządu. Dwa lata to zbyt mało na oceny, więc Kolega Klaudel musi uzbroić się w trochę cierpliwości, gdyż nasi członkowie przez prawie 5 poprzednich kadencji wykazali jej bardzo dużo. Inicjatywa podbierania członków Kołu PZW we Włodawie ma trochę inne kulisy niż te, które publikowano w prasie. Wędkarze być może są obecnie informowani, ale dopiero po nagłośnieniu całej sprawy. Przez długi czas w sklepie przyjmowano składki i nikt nie informował wpłacających, że będą należeć do Koła przy Zakładzie Karnym w Chełmie. Tak się składa, że nasi działacze przekonali się o tym na własne oczy. Jak życie pokazało, plany zostały dość szybko rozszyfrowane, pozostała tylko kwestia wprowadzenia w błąd wielu mieszkańców Włodawy, którzy dostali nauczkę przez swoją łatwowierność i niedoinformowanie, jednak – jak to w życiu bywa – za rok zapewne wrócą tam, gdzie dotąd należeli. Pozostaje jednak do rozstrzygnięcia sprawa znacznie poważniejsza, bo dotycząca aspektów prawnych posługiwania się niewłaściwymi pieczątkami oraz naboru członków. Te sprawy są aktualnie analizowane przez odpowiednie organy. W życiu trzeba umieć przegrać. To fakt, że porażki bolą, ale przy tym powinny uczyć więcej niż zwycięstwa. Polski Związek Wędkarski jest stowarzyszeniem, a jego członkowie zgodnie z zasadami zapisanymi w statucie powinni być dla siebie kolegami i traktować się z życzliwością. Obecny zarząd zorientował się bardzo szybko, że normalności nie da się przywrócić w ciągu zaledwie jednej kadencji, dlatego cieszy nas bardzo męska decyzja byłego Prezesa, która zapewne wynika z właściwie wyciągniętych wniosków.
Od momentu powierzenia mi funkcji prezesa unikałem krytyki poprzedniego zarządu, a wręcz przeciwnie starałem się dostrzegać przede wszystkim pozytywne aspekty jego działalności. Zmiany wprowadzone w obecnej kadencji nie były wynikiem negatywnej oceny poprzedników, lecz miały na uwadze wyłącznie dobro wędkarzy.
Dalsze prowadzenie polemiki, której podstawą są osobiste uprzedzenia, a nie obiektywna ocena rzeczywistości – moim zdaniem – jest bezcelowe. Oceny obecnego zarządu dokonają wybrani przez wędkarzy delegaci na najbliższym okręgowym zjeździe, dlatego uważam temat za zakończony.
Prezes Zarządu Okręgu PZW w Chełmie
Ryszard Kowalski